czwartek, 2 grudnia 2010

Sen o koncercie i pięknej pani

Śniło mi się, że stałem ze znajomymi przed wejściem na jakiś koncert. Stałem również w pobliżu artysty,  który miał występować tego wieczoru. Było już ciemno. Wokół ludzi chodził dresiarz, który podszedł również do mnie i wykonał dziwny gest ustami opluwając mnie. Artysta miał nieśmiałego managera, z którym próbowałem porozmawiać, ale bardzo zaskoczyła mnie jego nieśmiałość. Nagle wydarzyło się coś co sprawiło, że wielu ludzi zgromadzonych przed wejściem upadło na ziemię. Pomagałem im wstać. Podałem rękę jakiejś dziewczynie o blond włosach, która była nadmiernie upiększona - miała wykwintną fryzurę i zbyt mocny makijaż, aczkolwiek nie była "zmanierowana". Dziewczyna skorzystała z mojej pomocy i wstała, ale ponagliła mnie był jak najszybciej odszedł ponieważ obserwuje ją jej ojciec i nie może zobaczyć jej z mężczyzną. Następnie ukradkiem rozmawialiśmy ze sobą w jakimś innym miejscu. Potem widziałem jak podeszła do swojego ojca, który siedział z żoną przy ławie spożywając posiłek, wyczuwałem od niego negatywne emocje. Jechaliśmy tramwajem, prawdopodobnie również z jej ojcem. Pojechaliśmy do mojego domu, w którym było dużo ludzi - tak jak by szykowała się jakaś okazja w stylu urodzin lub świąt, udaliśmy się do mojego pokoju, w którym dalej rozmawialiśmy. Nagle obudziłem się i zorientowałem się, że to był sen, a nie prawda, aczkolwiek był tak bardzo realistyczny że nie byłem pewien. Wstałem z łóżka i poszedłem wzdłuż przedpokoju, do łazienki, spotkałem tam Anię, ale była krótko ostrzyżona, zapytałem ją czy widziała w mieszkaniu jakąś dziewczynę. Powiedziała zdziwiona, że nikogo nie widziała. Ja jednak byłem zdziwiony, że jej nie widziała bo wydawało mi się że to nie był sen. Następnie znowu się obudziłem, tym razem już naprawdę w świecie fizycznym leżąc we własnym łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz